Jak widać na powyższym zdjęciu, druk przetrwał do naszych czasów w tragicznym stanie. Książka była zakażona różnymi gatunkami grzybów pleśniowych. W przeszłości uległa wielokrotnemu zalaniu, co łącznie z niewłaściwymi warunkami przechowywania było główną przyczyną ataku mikroorganizmów (o burzliwej historii zabytkowego księgozbioru BE pisałyśmy we wcześniejszym poście tutaj). Karty w miejscu zainfekowania były pozbawione właściwości wytrzymałościowych, papier był rozpulchniony, kruszył się i wypadał całymi fragmentami. W wielu miejscach rozkład papieru był tak dalece zaawansowany, że nastąpiło sklejenie fragmentów kilku lub kilkunastu sąsiadujących ze sobą kart. Zauważalne było także silne przebarwienie papieru w postaci brunatnych, zielonych, różowych i fioletowych plam, które powstały w skutek procesów metabolicznych grzybów. W tych miejscach zauważalny był również oliwkowy i kremowy pylisty nalot.
A OTO KRÓTKA FOTORELACJA Z PRAC KONSERWATORSKICH
W pierwszym etapie prac oddzieliłam okładki od bloku książki, kapitałki oraz wyklejki.
Górna i dolna kapitałka wyszyta nićmi na pergaminowym rdzeniu
Zachowany fragment wiązania.
Następnie nastąpił jeden z najbardziej czasochłonnych etapów czyli oczyszczanie mechaniczne kart z kurzu i nalotów grzybowych oraz rozdzielanie ich na pojedyncze arkusze. W dalszej kolejności karty poddałam kąpieli wodnej. Rozłożoną składkę umieściłam pomiędzy włókninami i włożyłam do kuwety wypełnionej ciepłą, filtrowaną wodą, którą kilkukrotnie wymieniałam do momentu aż była klarowna. Wyglądało to tak:
Tak wyglądały masy przed ich zmieszaniem.
Od lewej: karta przed konserwacją, karta po kąpieli wodnej i karta po uzupełnieniu ubytków.
Kiedy wszystkie kraty zostały poddane konserwacji należało ponownie je zszyć wg pierwotnego schematu.
Książka została zszyta na pergaminowe zwięzy, nicią lnianą.
Odrysowywanie na foli ubytku w pergaminowej oprawie.
Do przeprowadzenia został jeszcze jeden, ostatni etap konserwacji - połączenie bloku książki z oprawą. Jak tylko to się stanie na pewno pokażemy relację na blogu.
Pozdrowienia dla czytelników :)
to jest takie piękne, nie mogę się napatrzeć!
OdpowiedzUsuńwiem, brzmi to dziwnie, ale jestem wielką fanką konserwacji książek ;)
mam też pytanie: ile czasu zajęła ta część prac, która jest ukazana w powyższym poście? bez szycia i z szyciem?
pozdrawiam,
studentka INiB :)
Całkowicie zgadzam się z twierdzeniem, że to jest piękne. Praca przy ratowaniu starych książek daje bardzo dużo satysfakcji, zwłaszcza gdy pracuje się nad czymś bardzo długo, tak jak było w tym przypadku. Prace do momentu złożenia książki w blok (bez szycia) zajęły ok. półtora roku. Nie pracowałam jednak cały czas tylko i wyłącznie przy tym obiekcie. Pierwszy etap - oczyszczanie, zajął mi ok. trzech miesięcy, później oczyszczanie chemiczne (to poszło dość szybko) i na koniec najdłuższy proces, czyli uzupełnianie kart w maszynie. Jeśli chodzi o szycie książki to nie wymaga ono szczególnych przygotowań i jest to kwestia kilku godzin.
OdpowiedzUsuńSuper, że konserwacja książek ma fanów i nie wydaje się to wcale dziwne, przynajmniej dla nas hehe :)
Świetny blog, trafiłem tu przypadkiem, szukając porad dotyczących ratowania starych banknotów, niemniej przeczytałem większość, jeśli nie wszystkie wpisów zgromadzonych tutaj. Podziwiam zapał i wytrwałość w ratowaniu starych zabytkowych i bezcennych zbiorów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękujemy za miłe słowa i zapraszamy do śledzenia kolejnych postów.
OdpowiedzUsuń